10/31/2020 02:00:00 PM

Kwarantanna


Cześć!
Ci którzy obserwują mnie na >Instagramie< wiedzą, że moja mama była chora na COVID i z tego powodu siedziałam na kwarantannie. Podczas mojej izolacji mogliście być ze mną na bieżąco, dzięki serii #quarantine.
Dzisiejszy wpis piszę po to, aby wyjaśnić Wam w jakim bezsensownym, bezprawnym, beznadziejnym kraju żyjemy. W kraju, gdzie zamiast zająć się pandemią, zajmują się zabieraniem tego, co należeć powinno tylko do nas - wyboru.
Piątek 9.10 -Mama zaczęła się źle czuć, bolała ją głowa, plecy, nogi. W weekend zaczęło ją boleć gardło. W poniedziałek dostała gorączki, a we wtorek zadzwoniła na telewizytę. Lekarz skierował ją na test. Dzwonimy do sanepidu (numer był dobry, dostałyśmy go od lekarza). Od tego momentu zaczęły się już istne cyrki. Cały czas linia była zajęta, ale tak, jakby po prostu wyłączona. W końcu zaczęłam liczyć - dokładnie po 44 razie połączenia, pojawiał się sygnał, nikt nie odbierał i od nowa - zajęte, 44 połączenia bez skutku, wreszcie sygnał i znowu. Znalazłam inny numer. Po pierwszym sygnale ciągle mnie odłączano, jednak nie poddaję się tak łatwo, więc po dokładnym szesnastym razie pani z bulwersem podniosła słuchawkę.
Test dopiero będzie można wykonać w piątek. Czaicie? Od 12.10 do 16.10 to kupa czasu. Kupa czasu na rozniesienie wirusa. Dodam, że nie było kolejek. To wszystko było przed tym wielkim wybuchem, a do naszego miasta to jeszcze nie dotarło, więc nie byli zajęci.
Po wymazie, mama nie została objęta żadną izolacją domową, nikt się nią nie zainteresował.
Czekamy na wynik. Miał być do 24 godzin, następnie zmieniło się do 48, potem do 72, a potem zostało przesunięte na uj wie kiedy. Dostaliśmy go 20.10 we wtorek przed 19:00. Czaicie? Tydzień i pół dnia trwało razem to wszystko, a do pracy/szkoły trzeba teoretycznie chodzić. Wynik był pozytywny. Zadzwoniliśmy do lekarza. Powiedział, że mamy oczywiście zostać w domu. Co z tego? Nie wiecie jak postępuje większość ludzi? E nie dostanę 30 tys. kary? No to idę na kebsa, na spacer, cokolwiek, żeby się pogorszyło.

Środa 21.10. - rano zadzwoniła do mamy policja, która nie miała naszego adresu (XD). Lekarz dzień wcześniej powiedział, że mamy kwarantannę od 20 do 29, jednak oni oświadczyli nam, że 21-30. Komu teraz wierzyć? Zresztą nieważne. To i tak nie jest od dnia zrobienia testu, gdzie byłoby to logicznie, bo to wtedy osoba była chora, teraz już mogłaby być równie dobrze zdrowa, tylko od otrzymania wyników. Nikt nie przeprowadził z nami wywiadu - kiedy wystąpiły objawy, jak się czujemy, z kim mama miała kontakt. Policja w końcu przyjechała (uprzednio nas o ty informując), kazali podejść tylko mamie do okna. Na pytanie czy my jesteśmy objęci kwarantanną, policja odpowiedziała, że nie. Jednak wychodzić nie mogliśmy. Dopiero zapytali się nas o dane i zostaliśmy 'dopisani' do odbycia kwarantanny. Po tej wizycie, wreszcie zadzwonił sanepid, który znów poinformował nas o innym terminie kwarantanny niż ustalił dzień wcześniej. Poprosiła o maila, na który MOŻE wyśle powiadomienie o kwarantannie, ale równie dobrze może tego nie zrobić. Pani się rozłączyła, następnie dopiero się zreflektowała i zapytała jak się czujemy i czy niczego nam nie trzeba przypadkiem.
Czwartek 22.10. - policja przyjechała (znów nie znając naszego adresu) o tej samej porze ok.12:00, ponownie tylko raz. Kazali nam wyjść we troje do okna, pomachaliśmy i tyle. Równie dobrze ktokolwiek mógł tam machać za mnie. Równie dobrze ktoś mógł być u mnie w domu. Równie dobrze po tak wczesnej i pojedynczej wizycie o tej samej mniej więcej porze, mogłabym sobie wychodzić z domu. Zrobiliśmy zakupy spożywcze przez Internet z dostawą do domu, na szczęście u nas jest przynajmniej jeden taki sklep.
Piątek 23.10. - policja tak się spieszyła, że tylko mama im machała.
Aplikacji nie mieliśmy. Mama dostała dziwny telefon, gdzie gadał do niej automat, żeby się zapoznała z informacjami na temat tej OBOWIĄZKOWEJ podobno aplikacji. Wynikło z tego, że najpierw musi dostać SMSa, co oczywiście nie miało miejsca. Byłam również przerażona sytuacją w naszym kraju.  #pieklokobiet było nie do pomyślenia. Miałam ochotę krzyczeć z bezsilności. Dodatkowo mamie się nie poprawiało, nadal nie miała na nic siły, a świadomość, że nie zobaczę mojego R. chociaż bym mogła, nie pomagała.


Sobota 24.10. - mamie w końcu się poprawiło. Zdziwiłam się, że policja w końcu nie przyjechała o 12:00, tym razem zjawiła się dokładnie 15:15. Mama wreszcie poczuła się lepiej i zaczęła powoli odzyskiwać smak.
Niedziela 25.10 - mama zaczęła powoli odzyskiwać węch. Policja pojawiła się znowu ok. 12:00. To dawno zaczęło już być śmieszne, teraz to już tylko jest żałosne.
Poniedziałek 26.10 - policja nie przyjechała wcale. Mi zaczęło się bardzo bardzo dłużyć.


Wtorek 27.10 - policja w końcu do nas zawitała o naszej stałej porze, w samo południe. Powiem Wam, że 7 dni w domu, w kompletnym wyizolowaniu, gdzie jeszcze do tego w kraju dzieje się źle - to masakra. Nagle już moja pozytywna energia ulotniła się i zaczęło się odliczanie do końca.
Środa 28.10 - to już tak blisko, a jednak tak daleko. Podejrzewam, że przez cały strajk policja nie przyjechała, bo była zajęta nim, nie osobami na kwarantannie. Co śmieszniejsze, zadzwonili do nas kontrolnie zapytać czy wszystko w porządku, jednak nie przyjechali i nie zobaczyli czy faktycznie jesteśmy w domu. Te ostatnie dni dłużyły mi się najbardziej. Zrobiłam wszystko, co miałam zrobić, nawet nadprogramowe rzeczy, a i tak mi się nudziło, masakra.
Czwartek 29.10 - jak się jednak okazało, o północy będziemy już wolni! Decyzja sanepidu do nas nie dotarła, więc lekarz zwolnił nas z tej kwarantanny. Odliczałam tylko godziny do wyjścia z domu.
Nie zrobili mi żadnego testu, co dopiero mojej mamie czy tacie. Objawy przeszły to możecie iść. Dla mnie dobrze, ale ciekawe czy dla innych też.
Skoro to takie zaraźliwe, czemu wszystko to tak wygląda, jak wielki pic na wodę?
//Pola
P.S. Dziś o 19:00 zapraszam na moje stories, na którym pojawią się ulubieńcy października. No i Wesołego Hallowen!


50 komentarzy:

  1. Maskara, dobrze, że kwarantanna już za Wami!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie masz kwarantanny dalej? U mnie tata był chory i on może wychodzić normalnie a ja z mama muszę jeszcze siedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie słyszałam dużo takich przypadków, ale nie mam. Każdy robi sobie co chce. Mam teorię, że mama chorowała w totalu 3 tygodnie, więc może dlatego nas wypuścili już, bo ustawili punkt 0 nic nam o tym nie wspominając, ale to są tylko moje domniemania i możliwe (prawie pewne), że wcale tak nie było, po prostu się nami nie zainteresowali.
      Dużo zdrowia Ci życzę ;*

      Usuń
  3. Hej Kochana, mam nadzieje, że twoja mama nie będzie miała zbyt dużych powikłań!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, ze kwarantanna już się wam skończyła. Masakra jak to wszystko się ciągnie :/ skierowanie na test, baranie i wyniki powinno być załatwione raz dwa a tu widać ciągnie się to w nieskończoność :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że opisałaś cały przebieg choroby. To są wartościowe informacje. Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech strach zachorować. I to nie tylko na COVID, ale na cokolwiek innego... Myślałam, że chociaż koronawirusem się zajmą dobrze skoro olewają inne schorzenia.. a tu jak widać klapa

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecież to dosłownie istny cyrk na kułkach i jedno wielkie XD. Teraz by ktoś w ogóle wklepał ludzi do komputera trzeba czekać tydzień taki okres by Oficjalnie na ,,legalu ,móc odbyć izolację
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym sanepidem to są istne cyrki. U mnie ciotka miała wirusa, też się nami nie interesowali. Sami sobie na początku nałożyliśmy kwarantanne, ja nawet nie musiałam robić zdjęć do tej aplikacji, chyba sobie o mnie zapomnieli. Zadałaś pytanie w punkt. Myślę, że ten covid nie jest taki groźny jak go malują, sama miałam objawy, takie jak Twoja mama, poleżałam z parę dni w łóżku i było ok, ale nie miałam węchu i smaku przez około 2 tygodnia. Nikomu tego nie zgłaszałam, ponieważ i tak mieliśmy kwarantannę.
    weruczyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja na twoim miejscu bym postąpiła tak samo. Szczerze, może i gdyby tak jak kiedyś po zakończonej kwarantannie robili testy, to bym się pewnie zgłosiła, żeby mieć pewność, że już nikogo nie zarażę, jednak skoro teraz nie robią testów... to po co?

      Usuń
  9. Istny cyrk z tą kwarantanną...

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj niestety w naszym kraju tak to wygląda. Ważne, że ostatecznie wszystko jest dobrze. Życzę dalej mnóstwo zdrowia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Najważniejsze to zdrowię, więc trzymam kciuki, aby to choróbsko poszło od Was raz na zawsze. Polska służba zdrowia to jest jakaś masakra ostatnio. A ja mam pytanie... czy na kwarantannie można wyjść z psem na spacer? Mieszkam w bloku więc nie mam podwórka, nie wiem co w takiej sytuacji miałabym zrobić z psiakiem który przecież musi wychodzić. Mam na myśli wyjście przez osobę na kwarantannie, nie taką u której stwierdzono covid.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to bez znaczenia czy stwierdzono covid czy kwarantannę - nie możesz wyjść poza swoje terytorium zamieszkania. Jeśli masz podwórko, możesz swobodnie na nim przebywać, jeśli mieszkasz w bloku, masz problem. Jednak z ciekawości czytałam o tym, można się zwrócić do odpowiednich służb, którzy z tego co zrozumiałam, zaopiekują się psem po prostu i oddadzą Ci go po kwarantannie (chyba, że będą go tylko wyprowadzać w co nie wierzę, bo kto by był w stanie robić tak po 3 razy dziennie w iluś tam mieszkaniach). Zostaje tylko prosić znajomych/sąsiadów, pieska wystawiasz przez drzwi i jazda..

      Usuń
  12. Niezły miszmasz w tym całym covidowym bałaganie... Trzymajcie się zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
  13. Porażka z tymi procedurami :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Więcej dymu niż ognia z tym covidem. Procedury też są mało efektywne. Np. pojawiła się osoba w firmie z testem pozytywnym, a zanim jej rodzina poszła na kwarantannie, wszyscy musieli poczekać na orzeczenie sanepidu (osoba z covidem mieszka z nimi), normalnie chodząc w tym czasie do pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. norma. a co do dymu, zgadzam się. Jak dla mnie to strach ma wielkie oczy.

      Usuń
  15. Co za bałagan, aż ręce opadają :( ważne, że wszystko skończyło się dobrze, że nie musiałyście jechać do szpitala, życzę zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko, czysta paranoja! Potem dziwimy się, że epidemia tak się rozszerza. Prawda jest taka, że już nikt nad tym nie panuje. Może jak było niewiele zakażeń to sytuacja wyglądała inaczej, ale teraz już samo tak długie czekanie na test jest po prostu chore!

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety sanepidy przy tej ilości zachorowań się nie wyrabiają. U nas cały dział od epidemii jest na zwolnieniach lekarskich i łatają braki kadrowe jak się da. Nikt latem nie myślał o przygotowaniu na drugą falę, na zasadzie jakoś to będzie, to teraz mamy. Jakoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę nie mów, że druga fala, ponieważ to trwa cały czas odkąd wybuchło i ciągle rośnie - ani na chwilę nie spadło, więc nie powtarzaj bzdur z telewizji tylko weź na logikę. Mój sanepid akurat nie ma za dużo roboty, bo jak wspomniałam - w moim mieście prawie wcale nie było zakażonych wtedy, a on już był niewydolny. Myślę, że gdyby panie wzięły się raz w życiu do roboty tak naprawdę, dałyby radę się wyrobić ;)

      Usuń
  18. Cyrk na kółkach...
    Tak jak Ci wspomniałam w DM na Instagramie irytuje mnie to że zamiast zająć się porządnie testami ,kwarantannami zamykają cały kraj...
    Najważniejsze jednak że jesteście zdrowi i oby tak zostało 😘
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Masakra. Niestety nikt już nad tym nie panuje. Jesteśmy zdani sami na siebie. Dobrze, że mam zdrowa, to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  20. No właśnie straszą nie wiadomo czym, a potem nawet nie sprawdzają czy np. Mama cię nie zaraziła albo czy ona już się pozbyła korony. Dla mnie to jeden wielki dramat :(

    OdpowiedzUsuń
  21. A w Chinach padł ostatnio rekord nowych zakażeń od lata: 47 osób zachorowało... No ale w Chinach dość radykalnie podeszli do tematu. Boję się. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. denerwuje mnie, kiedy ktoś mówi, że w Chinach radykalnie do tego podeszli. Jak widać nasze wielkie ograniczenia są na nic. Tym bardziej - moja mama bardzo wszystkiego przestrzegała. Nosiła maseczki, zmieniała je, ciągle się dezynfekowała i wszystko wokół. I co? No i się zaraziła. Jeśli jest jakaś zasada na covid, to na pewno nie kwestia maseczek.

      Usuń
    2. może bardziej - oni wypuścili, mieli nad tym choć trochę kontroli i wiedzieli jak skutecznie temu zapobiec lub nie znamy całej sytuacji, ewentualnie już przechorowali - poszłabym raczej w tę stronę.

      Usuń
  22. słyszałam, że już na długo przed strajkiem sytuacja covidowa wyglądała tak jak opisujesz, nie mam słów na cały ten burdel, od kilku tygodni czuję się zgnębiona psychicznie przez wszystko co się dzieje
    dużo zdrowia dla mamy i Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy bardzo! Tobie też dużo zdrówka kochana! <3

      Usuń
  23. O to faktycznie słabo to wszystko jest zorganizowane. Mojej przyjaciółki mama miała robiony test i też strasznie dlugo musiała czekać na wyniki.
    Dobrze, że wreszcie możesz wyjść z domu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ogromne zamieszanie w tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  25. No niestety, nic nie działa tak, jak powinno... Jedni są sprawdzani na kwarantannie, pomimo braku testów i odpowiedniej decyzji w tej kwestii, inni mają decyzję, a nikt się nawet nie pofatyguje ;) Dobrze, że już masz to za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dobrze, że to już za Tobą, najważniejsze, że mama czuje się dobrze, zdrowia życzę... Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  27. Moja mama też choruje, w poniedziałek dostała skierowanie na test i już we wtorek rano policja dzwoni z informacją, że ma pani kwarantannę. Mama źle przechodzi chorobę, ale na szczęście w domu ma brata na ostatnim roku medycyny więc kontroluje sytuacje.
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dużo zdrówka dla mamy życzę! Dobrze, że szybko u niej wykryto.

      Usuń
  28. MAsakra z tym całym bajzlem w sanepidzie. Co chwilę słyszę o takich akcjach. Moja mam robiła test na covida w razie gdyby konieczna była operacja ręki, którą ostatnio złamała. Wyników do dziś nie otrzymała :P Koleżanka miała covida i siedziała w domu. teoretycznie wszyscy domownicy powinni być na kwarantannie, ale nie.. ona zamknięta a reszta mogła spokojnie wychodzić z domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tutaj niekoniecznie. z tego co się orientuję, według prawa domownicy nie muszą odbywać kwarantanny przymusowej ani izolacji domowej o ile nie są zarażeni wirusem, chyba, że sanepid postanowi inaczej. Jeśli w domu odizolujemy chorego, np. posiadamy oddzielne łazienki, kwarantanny może nie być, co jest dla mnie głupotą, nieścisłością i ogólnie - skoro wirus jest TAK BARDZO ZARAŹLIWY to czemu ludzie mający bezpośredni kontakt przez pół dnia, nie muszą być wcale skierowani? No chyba, że wirus tak się nie rozprzestrzenia szybko, w takim razie, co na to ludzie, odbywający kwarantannę, którzy kontakt mieli np. tylko przez godzinę? cyrki, cyrki.

      Usuń
  29. Dobrze, że o tym napisałaś, bo ciekawa byłam jak to wygląda od środka. A wygląda strasznie. Dobrze, że macie to już za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrze, że kwarantanna już za Wami, to musiało być bardzo trudne i ciężkie doświadczenie. No i najważniejsze - mama. Dobrze, że jesteście cali <3 Dużo zdrówka!
    codziennyuzytek.pl

    OdpowiedzUsuń
  31. Odpowiedzi
    1. nie ma co współczuć, tylko chodzić na wybory i wybierać mądrze, może wtedy procedury byłyby bardziej przejrzyste ;)

      Usuń
  32. Najważniejsze jest zdrowie i że mama czuje się dobrze. Reszta...
    To co się dzieje jest nieprawdopodobne i gdyby ktoś rok temu powiedział mi jak wyglądać będzie przyszłość, pewnie bym go wyśmiała. Do tej pory nie mogę uwierzyć w większość faktów które mnie otaczają, bo to wygląda jak fantasy. Niestety, temat covidu mimo że trwa i trwa, nadal nie zmobilizował do organizacji i wyciągania trafnych wniosków. Mam wrażenie, że wszystko jest rozklejone a rząd skleja tę sytuację na ślinę i plastelinę. I obecna smutna sytuacja związana ze strajkami. Z jednej strony nie mogę uwierzyć w to, że bliżej nam do średniowiecza niż do XXI wieku a z drugiej, mam łzy radości w oczach gdy widzę jak Polacy, często na co dzień wilkiem, potrafią się tak zjednoczyć. Podczas strajków stali się po prostu jednością, jedną wielką siłą.
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, co z tych strajków, jak i tak robią co chcą. I w sumie dziwię się Tobie, bo jakby ktoś mi powiedział rok temu, że nasza rzeczywistość tak będzie wyglądać - uwierzyłabym. Może ciężko by mi było uwierzyć w światową pandemię, jednak w strajki, nasz nierząd i nieudolne radzenie sobie z pandemią - uwierzyłabym nie mrugnąwszy.
      również pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  33. brrrrr te procedury są okropne jak o tym czytam to się mi wymiotować chce jak to wszystko zorganizowane jest

    OdpowiedzUsuń
  34. Jeśli tak walczymy z pandemią, to nigdy z niej nie wyjdziemy...

    OdpowiedzUsuń
  35. Masakra... Też przeszliśmy niedawno Covid ale u nas wszystko było o wiele bardziej zorganizowane. Jak widać nie każdy miał tyle szczęścia...

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Post przeczytany? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli go skomentujesz. Możesz to zrobić również anonimowo. Jeśli regularnie tu zaglądasz, ucieszę się z Twojej obserwacji.
*modernizacja włączona po to, aby uniknąć spamu
* nie zostawiaj linków, jeśli będę chciała sama Cię znajdę ;)
* nie toleruję obs/obs
* staram się odwiedzić każdego czytelnika
* komentując, zgadzasz się na przetwarzanie danych.

Copyright © Don't understand , Blogger